Nowe auta ZUS-u za 300.000 zł
Instytucje publiczne od zawsze pragnęły, by ich pracownicy podróżowali najlepszymi samochodami. O ile w przypadku Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, lub Prezydenta, można takie dążenie zrozumieć, o tyle w przypadku ZUS-u jest to już cokolwiek ciekawe.
Ileś lat wstecz – krótko po zmierzchu peerelu, kiedy opadał jeszcze pył komunizmu – było łatwo. ZUS zechciał, by pracownicy jeździli mercedesami, to ogłaszał przetarg na mercedesy. Potem sytuacja się skomplikowała. Obecnie nie można w zamówieniu precyzować, o jaką markę, a tym bardziej model, chodzi. Wszak wszystkim zależy na tym, byśmy żyli w tanim państwie, więc najważniejszym kryterium jest cena, a nie to, czego konkretnie zapragnie ZUS, czy inna instytucja.
Jak więc radzą sobie organy administracji?
W prosty sposób. Ustalają warunki zamówienia tak, by korelował z nimi wyłącznie ten samochód, w który celują. Proceder ten był kilka lat temu piętnowany i powoli zaczęto eliminować absurdalne kryteria. Przykładowo, niegdyś pewien urząd bardzo skrupulatnie określił, jakiego silnika w samochodzie sobie życzy. Rzecz spowodowała uniesione brwi wśród wielu obywateli – opadły, gdy okazało się, że specyfikacja pasuje tylko do pewnego dieslowskiego modelu silnika BMW… montowanego jedynie w najnowszych modelach.
Tak było kiedyś. Potem zapewniono nas, że wszelkie tego typu machinacje się skończyły. I nie mielibyśmy specjalnych powodów, by w to nie wierzyć, gdybyśmy tylko nie zajrzeli do przetargów, które obecnie ogłasza ZUS.
W kwietniu zażyczono sobie samochodu. Ale nie byle jakiego.
Długość min. 4820 mm, szerokość bez lusterek min. 1800mm
Cóż za misterność w ustalaniu warunków zamówienia! Należy się urzędnikom laur za tak wielką precyzję. Do wymiarów pożądanego przez ZUS samochodu jeszcze wrócimy – póki co, przyjrzyjmy się temu, co jeszcze jest niezbędne, by instytucja dobrze dbała o nasze emerytury.
„Samochody osobowe fabrycznie nowe min. klasy D, wyprodukowane nie wcześniej niż w roku 2014” – tu chyba nic nie budzi naszego sprzeciwu. Urzędnicy tak renomowanej instytucji muszą prezentować się w sposób godny, licujący z pełnionym stanowiskiem. Wszak pełnią na ulicach funkcje reprezentacyjne. Modele z 2013 roku spowodowałyby ogólną abominację wobec urzędników.
„Silnik wysokoprężny o mocy minimum 165 KM” – wiadoma sprawa, gdyby był studwudziestokonny, mogłyby pojawić się problemy z OFE.
„Kierownica wielofunkcyjna” – musi być, żeby urzędnicy mogli ze spokojem zmieniać stacje radiowe i na bieżąco monitorować sytuację we wszystkich filarach.
„System stabilizacji toru jazdy” – z tym chyba nikt nie będzie polemizować. Element konieczny ze względu na to, że często ZUS pracuje do późnych godzin nocnych, a zatem kadra kierownicza może być niewyspana, co skutkuje spadkiem poziomu skupienia na drodze.
„System kontroli ciśnienia w ogumieniu” – ciśnienie w społeczeństwie rośnie z powodu ciągłych zmian w ustawie emerytalnej, toteż trzeba zadbać o to, by choć w ogumieniu pozostawało możliwie stałe.
„Fotele pojazdu skórzane lub półskórzane” – macie u siebie zamsz? Nic nie szkodzi, szary obywatel może poruszać się takim pojazdem. W przypadku ZUS-u nie wchodzi to w grę. Wyobrażacie sobie, jakby to wyglądało, gdyby nie było choć półskóry?
„Elektryczna regulacja foteli przednich, fotel kierowcy z funkcją zapamiętywania ustawienia” – rzecz oczywista, wszak samochodem nie będzie jeździła jedna osoba. Gdyby za każdym razem ktoś miał regulować fotel kierowcy, system emerytalny mógłby się zawalić.
„Elektrycznie sterowane, podgrzewane, składane, automatycznie ściemniające się lusterka boczne z funkcją pamięci ustawienia” – i zaczynamy docierać do nowej funkcji ZUS-u w życiu publicznym: edukacyjnej. Nie wiedziałem nawet, że lusterka boczne mogą mieć pamięć ustawień gdy chodzi o ściemnianie.
„Światła Bi-ksenonowe” – iluminacja iluminacją, ale w ten sposób rośnie też prestiż. Trzeba o niego dbać, bo inaczej ktoś mógłby pomyśleć, że ZUS jest nieszanującą się instytucją.
„Czujnik deszczu” – żeby kierowca nie musiał rozpraszać się obsługą wycieraczek; w tym czasie będzie mógł analizować ryzyko związane z umieszczaniem pieniędzy na otwartych funduszach.
„Tempomat” – trudno powiedzieć, czemu mógłby się przysłużyć. Przypuszczalnie da komfort psychiczny w mieście.
„Czujnik parkowania przodem i tyłem” – szczególnie ważne, żeby był z przodu. Tak na wszelki wypadek, gdyby nagle przed maskę wyskoczył ktoś z grupy wiekowej 60+/65+, na której ZUS-owi zależy najbardziej.
„Automatyczna skrzynia biegów” – by poczuć się jak amerykański pracownik administracji.
„Obręcze kół ze stopów lekkich w rozmiarze 17″” – to chyba oczywiste. Nikt nie oczekuje, że ZUS mógłby toczyć się na mniejszych alufelgach. Nie daj Boże na felgach z kołpakami!
Ale zostawmy te detale
Co w ogóle jest przedmiotem zamówienia? Zakup? Otóż nie.
Chodzi o 48-miesięczny najem samochodu, który został tak precyzyjnie opisany w specyfikacji. I zasadniczo nie jest to zły pomysł, prawda? Po co państwo ma kupować auto, skoro może je nająć? Mało jest firm flotowych?
To może zaoszczędziliśmy na tym? Chyba tak, w końcu taka jest idea.
Przetarg wygrała firma Getin Fleet, zaś w zamian otrzymała 294 963,84 zł. Nie przywidziało Wam się, prawie trzysta tysięcy. Na szczęście nie chodzi o jeden samochód, a dwa. Łatwo w takim razie policzyć, że ZUS wynajął bryki na cztery lata za 150 000 złotych każda.
Można za to kupić całkiem nieźle wyposażone auto. Ale ZUS-owi nie chodzi o byle auto.
Wróćmy do wymiarów
Jak obliczyła ekipa zus.pox.pl, warunków postawionych przez ZUS nie spełnia toyota avensis, podobnie odpada w przedbiegach volkswagen passat. Wiadoma sprawa, samochody te nijak nie nadają się dla takiej poważnej instytucji. Niech sobie jeżdżą nimi obywatele.
To może jakiś mercedes? Na pewno nie klasa C, bo zabrakło jej kilkunastu centymetrów. Opada też volvo XC90 (tutaj brakowało tylko centymetra, förlåt volvo!).
Zobaczmy więc, co wchodzi w grę…
Jaguar XF, piękna limuzyna. Pasuje do ZUS-u, prawda? Potwierdza, że system emerytalny w Polsce ma się całkiem dobrze, pomimo tego, co starają nam się wmówić media i specjaliści.
BMW 7. Można powiedzieć, że taki pojazd licuje z godnością Zakładu. Czeski rząd takim jeździ, więc całkiem zrozumiałe, że ZUS także powinien.
Niestety w wynikach procedury przetargowej nie podano, jakie samochody trafiły do szczęśliwej instytucji.
Linki:
– Specyfikacja istotnych warunków zamówienia.
– artykuł na zus.pox.pl