Navigation Menu+

Słowackie Tatry w sierpniu

Posted on sie 15, 2014

IMG_9844

Polskie nie wchodzą w grę – wiadomo, kolejki do bryczek na Moku, padające konie, ogólny tumult. Góry tracą cały urok, na szlakach trzeba lawirować między wczasowiczami, a sierpniowy relaks to oksymoron.

A jak jest w szczycie sezonu na Słowacji? Jak są burze, jest pusto.

Przy ładnej pogodzie też zresztą nie jest najgorzej. Wprawdzie schodząc z Rysów trzeba chwilę poczekać w kolejce przed łańcuchami, ale nie ma tego złego – możemy pogadać z rodakami, bo zasadniczo tylko oni drapią się na najwyższą górę Tatr, do której prowadzi szlak. Poza tym, w stolicy słowackich Tatr, Štrbskim Plesie, jest sielankowo. Nawet, gdy finał ma tam jeden z etapów Tour de Pologne, impreza kończy się o 20:30.

 

A zresztą, rzućmy okiem


 

Na początek – kultywując tradycję – piękne widoki. W tle widoczna Chata pod Soliskiem i wyciąg, który do niej dojeżdża. Kawałek dalej szczyt, Skrajne Solisko. Nie widać nigdzie oznaczenia szlaku, ale bynajmniej nie przez mgłę – jesteśmy na Słowacji, tutaj takie rzeczy to zbytek łaski ze strony Tatranskiego národnego parku.

IMAG0387

 

 

Ale nie zawsze panuje taki klimat. Wystarczy, że chmury trochę się rozejdą, a mamy czym cieszyć oko znad samego Szczyrbskiego Jeziora.

IMG_9786

 

I zachód słońca, pozycja obowiązkowa. Słowacy oferują też łódki, którymi możemy popływać po spokojnej tafli jeziora. Są jednak trzy haczyki: 1. w szczycie sezonu interes zwijają o siedemnastej; 2. 40-minutowe machanie wiosłami kosztuje 15 euro; 3. pływać można tylko po kawałku jeziora w kółko. Ot, słowacka przedsiębiorczość w pełnej krasie. Ale góry mają piękne.

IMG_9844

 

 

A skoro o górach mowa – główny punkt programu na Słowacji to oczywiście szczyt, od którego na początku szlaku dzieli nas rzekomo 4:25h. 

IMG_9861

 

 

Jeśli wierzyć temu i następnemu znakowi, godzinę później natykamy się na takie oto cudo:

IMG_9862

Za wniesienie tego dziadostwa do Chaty pod Rysami dostaniemy sowitą zapłatę – 30kg na plecach zapewni nam otrzymanie darmowej herbaty z rumem, a dzięki 5-10kg ładunkowi załapiemy się na samą herbatę. Na marginesie – rekordzistą wśród nosiczy (bo tak zwą się profesjonalni tragarze) jest Laco Kulanga, który wtargał do Chaty Zamkowskiego – bagatela – 207 kilogramów na plecach.

Sama trasa nie jest przesadnie trudna – co nie znaczy, że będziemy się nudzić. Wokół dzieje się więcej, niż umysł jest w stanie zarejestrować. Postrzępione szczyty, wysokogórska flora, czy w końcu liczne stawy. To wszystko w pakiecie dla tych, którym chce się trochę poprzebierać nogami.

IMG_9882

 

 

I kamulce. Nie może zabraknąć kamulców.

IMG_9895

 

A przy Chacie pod Rysami – ostatni przystanek (na żądanie). Na 2250 m n.p.m. żaden słowacki autobus się nie wtarabani, ale rozkład jazdy można sprawdzić (i docenić gospodarzy za poczucie humoru).

IMAG0487

 

 

Na sam szczyt wchodzi się – a jakże – po kamulcach, mając za plecami takie widoki:

IMG_9919

 

 

Ludzi robi się coraz więcej, ale prawdziwa mrówkarnia jest dopiero na polskim wierzchołku.

IMAG1050

 

 

Rzecz skłaniająca do refleksji, jako że obok jest wierzchołek słowacki, który ma nie 2499 (jak nasz), a 2503 m n.p.m., co czyni go najwyższym szczytem, na który można wdrapać się po znakowanym szlaku (przynajmniej dopóty, dopóki Słowacy nie wytyczą takowego na Gerlach). A oto i on:

IMG_9931

 

A gdyby zabrakło ludzi oblegających jeden ze szczytów i wskazujących, który to nasz – po lewej Polska, po prawej Słowacja.

Warto? Pewnie, że warto. Jeśli nie dla satysfakcji, to dla tych widoków:

IMG_9932

 

 

Wprawdzie schodząc mało kto będzie miał jeszcze siły, by obejść Popradskie Pleso, ale można to zrobić w inny dzień (np. idąc na Przełęcz pod Osterwą) – wówczas warto poświęcić chwilę na Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr. Liczne tabliczki uczą pokory wobec gór. Jakiś czas temu zamontowano tam tablicę upamiętniającą zmarłych na stokach Broad Peak, Macieja Berbekę i Tomasza Kowalskiego.

IMG_0007

 

 

Ale nie samymi górami człowiek żyje


 

Po pierwsze dlatego, że nie zawsze jest pogoda. Po drugie dlatego, że musi pić i jeść – rzecz prozaiczna, ale zacznijmy od niej, bo na Słowacji trzeba planować z wyprzedzeniem. Jeśli interesuje nas chłodne piwo w sklepie, Štrbské Pleso dostarcza wielu możliwości. No, może nie tak wielu. W zasadzie dwóch, bo są tam tylko dwa sklepy. Supermarket i Potraviny Dominika. Przy czym w supermarkecie nie ma lodówki, więc zostają tylko potraviny.

Otwarte do 19:30. I nie ma znaczenia, że jest piątek, czy sobota w szczycie sezonu.

IMG_9793

 

 

Osoby bardziej uduchowione deszczową porą mogą skierować się do kościoła. W Szczyrbskim Plesie jest jeden, ale za to jaki! Aż chce się wejść, a pogoda ducha bije na kilometr.

IMG_9801

 

 

Można też zajść na finał etapu Tour de Pologne, jeśli akurat gdzieś w okolicy grupa zapaleńców przejechała właśnie 190km i trochę się zmęczyła. Szczególnie, jeśli po raz pierwszy od dziesięciu lat Polak wygrywa jeden z etapów!

IMG_9826

 

 

A poważnie rzecz biorąc, w niepogodę są zasadniczo dwa wyjścia: Aqua City w Popradzie (bliżej), albo Tatralandia w Liptowskim Mikulaszu (kawałek dalej). Pierwsza wersja bardziej kameralna, druga bardziej urozmaicona. Tym razem padło na tę drugą – przeważyły bicze wodne, baseny termalne a’la Adriatyk, tudzież cały zestaw wodnych masaży. Choć i tam jest gdzie porządnie popływać.

IMG_9845

 

 

Jeśli wybieracie się na Słowację, polecam poprzedni wpis o tamtejszych bazach noclegowych i szlakach. A jeszcze lepiej rzucić okiem na propozycje wędrówek na portalu Tatry.info, lub zapoznać się z kompendium wiedzy zebranym przez serwis naTatry.pl. Potem już nic, tylko chodzić… i chodzić… i chodzić.

 


Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273